Literatura w mojej szkole

Każdy w szkole ma swój przedmiot, który najchętniej skreśliłby z listy tych obowiązkowych. W mojej szkole najbardziej znienawidzonym przedmiotem jest język Polski. Po części dlatego, że prowadzi ją najbardziej znienawidzona kobieta w szkole, a po części dlatego, że jej konikiem jest literatura, której my sobie po prostu przyswoić nie potrafimy. Wszystko ma swoje granice powiecie, nie w tym przypadku.

Ogólnie rzecz mówiąc literatura sama w sobie nie jest taka zła. Lubię sobie czasem poczytać dobrą książkę, ale niestety to czym katuje nas nasza nauczycielka do książek dobrych gatunkowo nie należy. Oczywiście, ona nie przejmuje się tym, że większość z tych książek nie figuruje na liście lektur obowiązkowych. I dlatego jesteśmy zamęczani ‘’westernami sarmackimi’’ napisane przez nieznanych autorów, którzy sami prawdopodobnie nie wiedzieli co chcą nam powiedzieć.

Nie wiem, czy dla mojej nauczycielki literatura to po prostu każda książka. Według mnie to co musimy czytać na miano literatury nie zasługuje, jednak niepodobna się z nią sprzeczać. Wszak zawsze mogą wyniknąć z tego jakieś konsekwencje, których skutków na własnej skórze nie chciałbym doświadczyć. I mam nadzieję, że uda mi się jakoś prześlizgnąć przez ten chłam, którym nas ‘’wychowuje’’ nasza profesorka.