Zupełnie inaczej wygląda sytuacja jednostki, która nie akceptuje siebie, która nie aprobuje pewnych cech swojej osobowości i swojego zachowania, która unika konfrontacji z sobą. Dla niej ludzie są przeszkodą w osiąganiu celów, są źródłem negatywnych informacji i dodatkowych zagrożeń. Blokują oni dążenie do podwyższenia własnej wartości (por. rozdział 8.). Dlatego też jednostka nieprzychylnie, a nawet wrogo odnosi się do otoczenia społecznego.

W świetle tych rozważań prawdopodobna wydaje się hipoteza,, że samoakceptacja jest regulatorem stosunków międzyludzkich. Oczywiście istnieje również zależność zwrotna. Sympatia lub antypatia wobec innych może wpływać również na poziom samoakceptacji. Zależność ta jest jednak pochodna i mniej wyraźna.

Hipoteza, którą omówiłem, ma ogromne znaczenie teoretyczne i praktyczne, daleko wykraczające poza psychologię i nauki społeczne. Rzuca ona dodatkowe światło na stosunki międzyludzkie, a szczególnie na postulat „miłości bliźniego”. Otóż okazuje ssię, że aby ukształtować pozytywne stosunki między ludźmi, nie wystarczy głosić szlachetnych haseł moralnych, nie wystarczy odwoływać się do sumienia i dobrej woli, nie wystarczy również wskazywać na wzajemne korzyści materialne oraz duchowe. Jedną z dróg prowadzących do szacunku 351

i miłości bliźniego jest zrozumienie i zaakceptowanie siebie. Nie można bowiem miłować innych, nie miłując sartiego siebie. Tezy te mają doniosłe znaczenie dla nauczycieli wskazują one na potrzebę opracowania nowej strategii wychowania społecznego oraz moralnego. Mogą one być również przydatne w procesie samowychowania i kierowania własnym rozwojem.