Moja dziewczyna wykłada na Uniwersytecie Gdańskim chemię analityczną, prowadzi też badania laboratoryjne i jeździ na konferencje naukowe po całej Europie. Z całej pracy najmniej podobają jej się zajęcia ze studentami. Ich edukacja, jak twierdzi, stała się trudna, a w niektórych przypadkach wręcz niemożliwa. Dzisiejszym studentom chemii brakuje podstaw, do tego zupełnie nie potrafią logicznie myśleć. Kilka razy Aneta (bo tak moja partnerka ma na imię) niemal dostała zawału, jak wtedy, gdy od studenta trzeciego roku usłyszała, że nie wie, że chlorek sodu to sól kuchenna, lub gdy inny student wyliczył, że w stu gramach roztworu znajduje się tysiąc gram cukru.
Mimo tych niedogodności Aneta niewątpliwie cieszy się z tego, że nauka stała się jej domeną. Jest niesamowicie inteligentną dziewczyną i fantastycznie odnajduje się w swojej pracy. Mimo młodego wieku ma już solidny dorobek naukowy i stopień doktora, pomału przymierza się do zrobienia habilitacji. W miarę możliwości będę ją w tym wspierał.